30 kwi 2011

Majówka na Warmii - dzień drugi

Pobudka o 6:30 zupełnie nie wakacyjna, ale o 8:00 rozpoczynał się rejs kanałem Elbląskim, a dojście do miejsca startu zajmowało nam pół godziny i jeszcze trzeba było bilety kupić (podobno w sezonie bez wcześniejszej rezerwacji nie ma na to szans). Wyprawa tania nie jest - 144 PLN od osoby, z obiadem w styropianowym pudełku i powrotnym autobusem do Ostródy w cenie - ale warta każdej złotówki! Pogoda nam dopisała. Na wodzie było chłodno, ale słonecznie. Zainstalowaliśmy się na górnym pokładzie na całe 11 h i syciliśmy oczy widokami. Na statku ze skrzeczącego głośniczka pan na przemian z panią snuli opowieści o kanale, ale najciekawsze historyjki opowiadał wesoły kapitan statku. Bardzo komunikatywny gość nam się trafił, chętnie odpowiadał na pytania, zapraszał dzieci, trochę znudzone 11h monotonią pyrkania po kanale i jeziorach, do swojej kabiny i objaśniał jak się steruje statkiem. Zdecydowanie cały rejs to dla dzieciaków hardcore - rodzicom z przychówkiem polecam krótszą trasę Buczyniec - Elbląg - sam cymes - pochylnie.
Nie ma co pisać, trzeba pokazać! :o)

Pierwszy w sezonie rejs zaczynał się w Ostródzie. A oto i przybywają nasze statki:
Z Ostródy płyniemy jeziorem Drwęckim w kierunku Kanału:
I dalej kanałem w kierunku pierwszej śluzy:
(wędkarze nie byli zachwyceni naszą obecnością ;o))
 
I oto przed nami śluza zielona:
 Zbałamuciliśmy tutaj prawie godzinę z powodu kloca drewna, który uniemożliwił zamknięcie wrót śluzy. Obsługa okropnie długo nie mogła go wyciągnąć. :o]
 wreszcie się udało i mogliśmy ruszać dalej!
Następna była śluza Miłomłyn.
Aby do niej wpłynąć statek musiał przepłynąć pod bardzo niskim mostkiem.
 Opuszczono w tym celu budkę kapitana.
Budka podniesiona (widać też wypasione radyjko):
 Budka opuszczona:
 Pod kilkoma mostami miejsca było rzeczywiście "na styk" ;o):

Na tej śluzie wszystko poszło sprawnie:
 
 Po przeprawie przez drugą śluzę rozpoczęła się "najnudniejsza" część rejsu - pierwsza pochylania dopiero za 4h.
Na początku fotografowaliśmy widoki:
 
 
 O takie tabliczki witały z brzegu żeglujących ;o):
mam nadzieję, ze te złe psy pływać nie umieją :lol:
Jednak monotonia dała się we znaki również nam i część tej trasy przespaliśmy (głównie dłuuuugie jezioro Ruda Woda).
Ależ, ależ około godziny 14:30 ukazała się naszym oczom pierwsza pochylnia - Buczyniec:
Tutaj dokwaterowali się kolejni uczestnicy (mocno zaskoczeni naszymi strojami - ja miałam czapkę, rękawiczki i byłam owinięta chustą, o kurtce nie wspominam - na wodzie mocno wiało mimo słońca). I tutaj także na pokład wniesiono nasz obiad, którego wydawanie rozpoczęto już podczas przeprawy przez pochylnię.
No to ruszamy!
 
 i koniec pochylni
Ale niedługo pojawia się następna - Kąty:
na dole widać drugi - o tej porze roku jeszcze pusty - wózek, na którym statek jest przeciągany do następnej części kanału (w naszym przypadku - położonej niżej):
 I opuszczamy wózek drugiej pochylni:
A teraz trzecie w kolejności - Oleśnica:
 
 
 I czwarta - Jelenie (którą ostatniego dnia obejrzymy sobie "z lądu" w drodze powrotnej):
 I piąta - całuny.
Tutaj wózek do przewożenia statków widać w całej krasie:
 Na ostatniej pochylni udało mi się złapać drugi statek, który płynął za nami na pochylni:
Niesamowite jest to, że wszystkie pochylnie działają dokładnie tak jak zostały zaprojektowane - statki transportuje się wykorzystując jedynie siłę wody! W przypadku pochylni Całuny - platformy poruszające się na linach napędzane są za pomocą turbiny wodnej Francisa, na pozostałych pochylniach znajdują się koła wodne. Poza tym, oprócz lin, wszystko ma te 150 lat i działa bez zarzutu!
Po przeprawie przez pochylnie wpłynęliśmy na jezioro Drużno:
 O tej porze roku wciąż jeszcze niezarośnięte (podobno latem wcale nie widać wody):
Na pokładzie zostali najtwardsi (okropnie wiało!), których opowieściami o kanale zabawiał kapitan:
Moza było tez zobaczyć kormorany, orły i karmić tłumnie nam towarzyszące mewy:
Po przepłynięciu Drużna, dotarliśmy do Elbląga, gdzie czekał na nas autobus powrotny do Ostródy.
Wycieczka była wspaniała! Polecam każdemu!


P.S. Wybaczcie ilość zdjęć, ale to i tak niewielki procent tego co napstrykaliśmy!
P.S. II Tu można zobaczyć całą mapę kanału.

29 kwi 2011

Majówka na Warmii - dzień pierwszy

Zamarzyła mi się jakiś czas temu Warmia. Niby blisko, niby często przejeżdżam tamtędy w drodze do Trójmiasta, ale nic o niej nie wiem. Kolejnym marzeniem był rejs Kanałem Elbląskim. Z połączenia tych dwóch marzeń powstał plan wyprawy majowej na Warmię. :o)
Zapraszam!

Dzień pierwszy

Plan był napięty - huta szkła zapraszała tylko do 14:00, więc wyruszyliśmy z samego rana, jedynie z półgodzinnym opóźnieniem w stosunku do planu. Jak na nas - doskonały czas. ;o)

Trasa Warszawa - Olsztynek upłynęła bez większych atrakcji. Ok. 12 zameldowaliśmy się na rynku w Olsztynku, gdzie skonsultowałam lokalizację huty w Informacji Turystycznej i pstryknęłam fotkę lwu (sam rynek w remoncie)

 oraz rzuciłam okiem na kosciół (obecnie muzeum) i zamek krzyżacki (obecnie szkoła).
Do huty (a raczej hutki) dotarliśmy kilka minut później. I tu po raz pierwszy objawił się nasz niefart - topienie szkła nie poszło tak jak trzeba i nie nadawało się ono jeszcze do dmuchania. W zamian za to mój mąż pogadał sobie z pracownikiem jak hutnik z hutnikiem ;o) a drugi pan z obsługi pokazał nam jak się robi kaczuszkę:
Czułam niedosty, ale pan hutnik ciągnięty za język przez mego męża, opowiedział nam na prawdę sporo o technologii topienia i dmuchania szkła. Zajrzymy jednak tam jeszcze kiedyś w nadziei na pokaz dmuchania. Zwłaszcza, że Olsztynek leży na trasie Warszawa - Gdańsk, którą pokonujemy kilka razy w roku ;o)
Z huty do kolejnego punktu wycieczki - skansenu w Olsztynku był już rzut beretem. Skansen spory, piękny. Zupełnie inne chaty niż w skansenach mazowieckich.

Wóz cygański:
Kościół w skansenie:
Wnętrza kościoła:
Koźlę ;o)
Chata z pracownią garncarza: 
Wnętrze:
Warto było, zwłaszcza, że pogoda jeszcze łaskawa - było ciepło i słonecznie. Przed każdą chatą pani lub pan z obsługi - otwiera, pokazuje, odpowiada na pytania.
Wnętrze klasy szkolnej:
Ciekawa wystawa zabawek w jednym z budynków:
Ciekawie zaaranżowana gospoda:
i tylko osada Prusów „Amalang” bez rewelacji - ale chyba dopiero w trakcie budowy:
W karczmie obok skansenu jedliśmy bardzo smaczny obiad popijany (tylko ja, kierowca nie!) pysznym warmińskim piwem i ruszyliśmy w kierunku Ostródy - miejsca naszego noclegu.

Lokal nas rozwalił. Czuliśmy się jak u wujka Mietka brata szwagra w gościach. Mikro-pokoik na pięterku z niewygodną wersalką i wiekowym telewizorem made in ZSRR. Chociaż u wujka dostalibyśmy jakieś ręczniki ;o). Za to kawa (sypana!) i herbata (zielona ;o)) były gratis. Dobrze, że i czajnik z lodówką były, bo śniadań niet. No i pokój z łazienką okazał się pokojem z łazienką obok. Jedno słowo, a jaka różnica! Łotewer, grunt, ze było ciepło i sucho - zbyt dużo czasu tam nie spędziliśmy. :oP
Po zainstalowaniu się w lokalu, ruszyliśmy na wieczorny spacer po Ostródzie celem sprawdzenia ile czasu zajmie nam rano dotarcie do punktu startowego rejsu po kanale (czyli głównego powodu naszej obecności w Ostródzie), zlokalizowanie tego punktu i zaliczenie zabytków, opisanych na stronie internetowej Ostródy jako warte zobaczenia.
Zaliczyliśmy zamek krzyżacki - bez rewelacji, ale fakt - muzeum już było zamknięte, a weszliśmy do środka jedynie z powodu odbywającej się tam imprezy. W zdjęciach przeszkadzały biegające dzieci (teraz ty jesteś wampierm i nas gonisz! - ale ja nie chcę być wampirem, boje się być wampierm. :lol: )
Fontannę - Pomnik Jedności Europejskiej (Dawniej fontanna Trzech Cesarzy):
Odsłonięcie tego pomnika nastąpiło 19.08.1907 roku. Granitowy pomnik poświęcony był trzem cesarzom Niemiec, którzy w 1888 roku rządzili państwem niemieckim: Wilhelmowi I, Fryderykowi III i Wilhelmowi II. W latach sześćdziesiątych XX wieku granitowy obelisk zdemontowano W miejsce kilkutonowej iglicy wstawiono betonową rzeźbę Trzech Syren. W dniu 1 maja 2004 r. ( wejścia Polski do Unii Europejskiej ) przywrócony został pierwotny wygląd fontanny. Od tego momentu nosi ona nazwę Pomnika Jedności Europejskiej, a zamiast wizerunku trzech cesarzy widnieją na niej herby Ostródy, Osterode am Harz (miasta partnerskiego Ostródy) oraz Unii Europejskiej.(info z oficjalnej strony Ostródy).
kościół pw. Św. Dominika Savio z XIV w. zamknięty (z zewnątrz bez rewelacji):
kosciół Ewangelicko - Metodystyczny i Ewangelicko-Augsburski z początków XX w. też tylko z zewnątrz niestety wieża widokowa zamknięta do odwołania :o()
i kosciół pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny z XIX w. (podobno piękny wewnątrz, ale również zamknięty):
Za to przed kościołem wisiał uroczy plakat::
A na zakończnie dnia obserwowaliśmy zachód słońca z molo:

Nie udało nam się namierzyć kamienia plebiscytowego i wieży Bismarcka :o(