Wakacje.
Zawsze jest tak samo.
Wychodzę w czerwcu z ostatnich zajęć w pracowni z głową pełną pomysłów i planów, czego to ja nie zrobię przez lato. Wynoszę glinę do lepienia w domu "gdy dziecko zaśnie".
I co roku mi ta glina wysycha gdzieś w kąciku.
I co roku nie mam mobilizacji, żeby sobie wygospodarować czas i miejsce w domu by usiąść do pracy.
I co roku moje pracowniane pudełka ze szkliwami i narzędziami sprzątam w ostatniej chwili, na moment przed powrotem do pracowni.
I co roku sobie obiecuję, że tym razem będzie inaczej...
Taaaa...
Do zajrzenia do pudeł, zmobilizowało mnie dopiero pytanie pod postem o próbkach szkliw do raku.
Do gliny, czy już wyschła na kamień, wolałam nie zaglądać. ;o)
Do sfotografowania ostatniej odebranej w czerwcu pracy, zmobilizowało mnie dopiero pytanie zamawiającej, jak tam jej miseczka.
Wstyd.
Zawsze jest tak samo.
Wychodzę w czerwcu z ostatnich zajęć w pracowni z głową pełną pomysłów i planów, czego to ja nie zrobię przez lato. Wynoszę glinę do lepienia w domu "gdy dziecko zaśnie".
I co roku mi ta glina wysycha gdzieś w kąciku.
I co roku nie mam mobilizacji, żeby sobie wygospodarować czas i miejsce w domu by usiąść do pracy.
I co roku moje pracowniane pudełka ze szkliwami i narzędziami sprzątam w ostatniej chwili, na moment przed powrotem do pracowni.
I co roku sobie obiecuję, że tym razem będzie inaczej...
Taaaa...
Do zajrzenia do pudeł, zmobilizowało mnie dopiero pytanie pod postem o próbkach szkliw do raku.
Do gliny, czy już wyschła na kamień, wolałam nie zaglądać. ;o)
Do sfotografowania ostatniej odebranej w czerwcu pracy, zmobilizowało mnie dopiero pytanie zamawiającej, jak tam jej miseczka.
Wstyd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz