30 mar 2010

Paryż. Ech...

Byłam w Paryżu.
Spędziłam tam w sumie 4 dni w
doborowym (prawie wyłącznie) babskim towarzystwie.
Ta misa ze mną pojechała i spodobało jej się w Paryżu tak bardzo, że została. Teraz jest Paryżanką pełną gębą ;o).
Co dobre szybko mija, więc kilka zdjęć ku pamięci zamieszczam.

Po drodze pod wieżę taki szyld ;o)

Kawka (pettit cafe crema zwana big white coffe) na wyspie Św. Ludwika

na wyspie Św. Ludwika

Piekarnia, w której codziennie zaopatrywałyśmy się w pieczywo na śniadanie

w dzielnicy łacińskiej

niby Niedziela Palowa, ale pamiątki nieco bożonarodzeniowe...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz