27 wrz 2010

Starsza siostra

Na zamówienie nowej właścicielki okrągłej patery powstała jej większa siostra :o).
Sucha prezentuje się tak: 

 Jest głęboka...

...i ma krótkie nóżki ;o)

A dziś poszkliwiłam 2 prace z pleneru.
Ciekawe jak wyjdą...

25 wrz 2010

Żelazowa Wola

Wiadomo :o)
Destynacja wycieczek klasowych pewnie wszystkich dzieci z Mazowsza.
>Sama niewiele pamiętałam.
Do odświeżenia sobie pamięci zachęciła mnie informacja, która gdzieś się przewinęła przy okazji zachwytów nad nowym muzeum Chopina w Warszawie, że park został wyremontowany.

Bardzo miłą niedzielę spędziliśmy. Park jest piękny, wśród zieleni ukryte są głośniki, więc spacerujemy otoczeni muzyką Chopina (my dodatkowo załapaliśmy się na ostatni w tym roku koncert na żywo). Dodatkowo, w cenie biletu, dostajemy przenośny odtwarzacz ze słuchawkami i umieszczone w parku nadajniki uruchamiają w odpowiednich momentach nagrane informacje lub utwory. Tak samo zwiedza się wnętrze domu, w którym urodził się Chopin (swoją drogą szału tam nie ma).
I tylko znajomi z maluszkiem, którzy udali się do Żelazowej Woli zachęceni moimi zachwytami, narzekali, że się z wózkiem naszarpali po tych wszystkich schodkach ;o)
A na koniec zdjęcia :o)
w trakcie koncertu
 romantic ;o)
 wierzba (prawie) nad Utratą
Jesień...
 Pokój, w którym urodził się Chopin, a teraz odbywają się tam koncerty.
Cześć nowoczesnego kompleksu wybudowanego na terenie parku.

P.S. Obiad zjedliśmy w Polce. Taki sobie. Placki ziemniaczane od cyrkla i  z zamrażarki. Spodziewałam się większego "łał!". ;o)

Przed chwilą grała w Trójce ;o)

Przed chwilą skończył się koncert, a mi wciąż gra w głowie :o)

I jeszcze ten niezwykły teledysk!

Mini-patera poplenerowa

Od początku września znów bywam w pracowni :o)
Wreszcie!
Na pierwszy rzut poszło wykańczanie prac z pleneru.
 Pierwsza już gotowa:
ok. 18,5 x 19 cm. wysokość 4 cm. Glina szamotowa z Tułowic, szkliwa: czerwony efekt i bezbarwne krakle, koronka pożyczona od Nandy :o)


Trochę mi brakowało weny i wrócenie do rytmu po wakacjach trwało aż 2 zajęcia, ale na ostatnich już zaczęłam lepić. :o)

Candy u Cynki

Zaniedbałam ostatnio mojego bloga i wizyty na blogach, które lubię również.
Mam nadzieję, że już odzyskałam równowagę i będę miała czas na wirtualne wizyty.
Powoli uzupełniam zaległości w pisaniu i odwiedzaniu.

Cieszę się bardzo, że nie przegapiłam candy u jednej z moich ulubionych crafterek, czyli CYNKI. Prace Cynki wprawiają mnie niezmiennie w zachwyt, więc okazji do wylosowania pracy wykonanej specjalnie dla mnie nie mogłam przepuścić. :o)

Niniejszym zapraszam więc na:

DOŻYNKI U CYNKI

 :O)

19 wrz 2010

W ogrodzie...

...spacerowałam chwytając ostatnie letnie promienie słońca.
Jak widać, nie tylko ja.

18 wrz 2010

Na grzyby!

Sama nie ruszę, ale dziadkowi dałam się wyciągnąć. :o)
Fotografowałam różne, ale zbierałam tylko jadalne. Słowo skauta!
:o)
I nawet 1 słoiczek już przywiozłam do domu, bo jeść też lubię.

15 wrz 2010

Skansen w Sierpcu

Byliśmy w skansenie w Sierpcu i powiem, że nie umywa się do Maurzyc.
Po pierwsze w Maurzycach więcej się dowiedziałam.
Po drugie mam wrażenie, że w Maurzycach jest jakiś przemyślany układ ukazujący rodzaje wsi, jeśli w Sierpcach też jest coś takiego, to nie ma nigdzie żadnej o tym informacji (tabliczki ograniczają się do: chata z X, chata z Y).
Po trzecie nie wolno fotografować wnętrz (w Maurzycach nie ma problemu) i wszystkie wnętrza zamknięte są drzwiami z pleksy, w których odbija się światło i ciężko coś zobaczyć :o/
Po czwarte "niedziela w skansenie" to było 4-5 stoisk, które głównie skupiały się na handlu, a nie na prezentacji. Części chat "pilnowali" pracownicy, a raczej pracownice, które powiedziały 1-2 zdania o chacie, jak się je mocno pociągnęło za język (niech będzie, że były zmęczone upałem).
Dalej, w Maurzycach można zwiedzać oprócz chat również stodoły, chlewy itp. W Sierpcu wszystko jest zamknięte na głucho (oprócz 1 prezentacji dotyczącej pszczelarstwa w chlewiku). Jedynie wzdłuż drogi stoi kilkanaście podpisanych sprzętów rolniczych. Bida, zwłaszcza w porównaniu z prezentacją sprzętu rolniczego w Ciechanowcu (też w skansenie, odległość mniej więcej ta sama).
Powiedzmy, że atrakcją dla dzieci mogłyby być zwierzaki, których było zdecydowanie więcej niż w Maurzycach.
I na koniec: sklep z pamiątkami - za coś takiego powinni zamykać. Jak można na terenie w sumie placówki, która ma uczyć i pokazywać piękno, sprzedawać takie obrzydlistwa! Na odpuście, czy na plaży we Władysławowie ładniejsze rzeczy można kupić. Fu!
Podsumowując: gdybym nie była wcześniej w Maurzycach, pewnie byłabym zadowolona, ale spodziewałam się większego łał. Nie żałuję tej wycieczki, ale moim zdaniem nie warto się tłuc 2h samochodem do Sierpca, jak Maurzyce są rzut beretem :o)

No to się wyżaliłam, a teraz zdjęcia :o)
Jedyna niebieska chata x 3



Chata właściciela młyna x2




Początek i koniec skansenu.

11 wrz 2010

Ecco Walkathon

Jak co roku ruszyliśmy wydreptywać złotówki. :o)
W tym roku byliśmy silną grupą pod wezwaniem.
 Nawet piesek szedł na konto WWF, wzbudzając powszechne zainteresowanie (w tym roku psów z własnymi identyfikatorami było jak na lekarstwo). ;o)
 Jak widać, to nie pierwszy spacer pieska. Bransoletki z Walkathonów to jedyna rzecz, którą piesek akceptuje przy obroży. Inne apaszki, kokardki itp. natychmiast ściąga zębami, a te nosi z dumą. W tym roku przybyła druga.