Na moim ulubionym forum zrobiłam licytację kafelków - podstawek na rzecz Patryka. Większość była gotowa, ale jeden był niepomalowany i zwycięzca mógł sam wybrać kolor. Padło na pomarańcz.
Kafelek wyszedł idealny.Chyba specjalnie się postarał. ;o) Szkliwo: mandarin.
a ja zabieram się za wykańczanie lanych prac (zrobiłam jajka, które chciałabym na Święta powiesić w domu).
kubek na wino - czeka na wypał
jajo ze szkliwem czeka na wypał
jajo i kubek nr 2 jeszcze surowe. Do tego talerz - eksperyment, który zostanie podstawką pod świece, jak się uda. I jeszcze zaczynam zabawę z literkami - mam ślubne zamówienie na talerzyk na obrączki.
Chyba dziś pójdę do pracowni, zobaczyć co w piecu słychać ;o)
Kafle to dobry pretekst do próbowania nowych szkliw. Tym razem mam też nowy stempel i nowy motyw na kaflach. Nowe szkliwa to Kristalweiss i Sodolith. Trudne. Jeszcze trochę czasu upłynie zanim dobrze wyczuję idealną grubość, ale bardzo mi się podobają, więc nie ustanę w próbach. Białe lepiej wyglądało przed poprawkami, a ciemne - po drugiej warstwie zyskało. Z czerwonym efektem oba niezbyt się lubią. Kafli było cztery, ale jeden ciemny się stłukł. Bywa.
Zrobienie zdjęć tak, aby unaocznić efekty w całej krasie też nie było łatwe.
Wczoraj kupiłam tę książkę na prezent i tak zajrzałam na chwilkę w autobusie. I mnie pochłonęła (zupełnie jak pierwsza część). I czytałam wczoraj do zaśnięcia. I czytałam dziś od przebudzenia do końca. Po prostu musiałam się dowiedzieć w kim ukrywa się Garou.
Także ten tego - jak macie trochę wolnego czasu i nikt Wam nie będzie przerywał, to polecam. W sumie obie. I żeby nie było tak do końca nie na temat, Stado:
Pierwsza w górnym rzędzie i ostatnia w dolnym są poszkliwione pięknym perłowym szkliwem, ale słabo to wyszło.