29 sty 2013

Dokładnie rok temu mój świat wywrócił się do góry nogami. :o)
O 3:26 urodziłam moją córeczkę.
To była niedziela.
Tydzień bez jednego dnia przed planowanym terminem porodu.
Jeszcze w poniedziałek byłam w pracowni i szkliwiłam ostatnią pracę - turkusowy komplet. I jeszcze się umawiałam, że za tydzień ją odbiorę, bo przecież do porodu jeszcze mam dwa tygodnie. ;o)
Dziewczynka zadecydowała inaczej i pracę tę przywiozła mi NandA kilka tygodni po porodzie, kiedy przyjechała nas odwiedzić.
A ze snu po cc obudził mnie sms z pytaniem o której zaczynają się zajęcia z lejnej i czy będę. Pamiętam, że godzinę podałam, ale chyba nie napisałam dlaczego się nie zjawię i znów zapadłam w sen.
Pamiętam, jakby to było wczoraj, a już minął rok. Kiedy ja się pytam?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz