10 paź 2010

Niedziela w Pułtusku

Mówili, że to ostatni słoneczny i ciepły weekend tej jesieni. Nie było mowy o pozostaniu w domu. Na sobotę mieliśmy już zaproszenie od znajomych więc została niedziela i po skonsultowaniu w wujkiem google (wycieczki w okolice Warszawy) postawiłam na Pułtusk. Skusił mnie najdłuższy rynek w Polsce i kolegiata.

Było pięknie, ciepło i słonecznie.
Wizytę zaczęliśmy od wdrapania się na wieżę ratuszową, skuszeni obietnicą przepięknej panoramy miasta. 
Niestety można ja było obejrzeć tylko przez szyby maleńkich okienek.
 (widok na Pałac Biskupi)
(widok na kolegiatę)
W samej wieży mieści się muzeum regionalne z wystawą poświęconą miastu. Najciekawsze były fragmenty meteorytów, których rój spadł w okolicach Pułtuska 30.01.1868 roku. Najdziwaczniejsze natomiast było wejście do muzeum: po otwarciu drzwi myślałam, że to zaplecze, kanciapa pań pilnujących ekspozycji ;o).
 (dzwonnica)
Kolegiata niestety była zamknięta. Mogliśmy rzucić okiem na wnętrza zza krat, ale zachwalanej kaplicy grobowej biskupa Andrzeja Noskowskiego, wybudowanej na wzór Kaplicy Zygmuntowskiej na Wawelu, nijak nie dało się dojrzeć. Zostało nam tylko podziwianie sklepienia pułtuskiego :O).

Aby dotrzeć do kolejnej atrakcji miasta - pałacu Biskupów Płockich - przeszliśmy przez cały rynek, zatrzymując się na chwilę przy kamienicy, w której nocował Napoleon po zwycięskiej bitwie pod Pułtuskiem.
W pałacu mieści się obecnie hotel, więc pospacerowaliśmy tylko po parku i nad brzegiem Narwi.

Na koniec spacerkiem wzdłuż kanałku przeszliśmy rzucić okiem na budynki dawnego Kolegium Jezuickiego (jednej z najstarszych szkól w Polsce), gdzie dziś mieści się LO.
 (kanałek)
 (kościół szkolny)

(budynek kolegium)

Na zapuszczenie się do Puszczy Białej (ostatniej na Mazowszu) zabrakło czasu. Zatrzymaliśmy się jedynie na obiad w karczmie Wielka Lipa pod Pułtuskiem, gdzie zjadłam pyszną babkę z obłędnym sosem kurkowym i ustawiliśmy się grzecznie w korku sunącym do stolicy. :o)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz