Pogoda była wymarzona, wiec wypał raku (a nawet 3) się odbył.
Zdjęcia takie sobie.
Robiłam na ustawieniu "zdjecia seryjne" i widzę, że moja małpeczka ma problemy z ostrością :o/.
Na początek na prace zostały naniesione szkliwa.
Poniżej trzy moje talerze:
Następnie trzeba załadować piec:
Zamknąć:
Teraz czekanie. I otwieranie pieca po odpowiednim czasie. Uwielbiam tę chwilę i niezwykły widok rozgrzanych do czerwoności prac. Prawie 1000 stopni to nie przelewki!
Prace trzeba szybko przenieść z pieca do pojemników redukcyjnych. Jak zwykle jest dużo ognia i dymu (a tym razem również widowni - w końcu to dzień otwarty).
Zredukowane prace wyciągamy i czyścimy z popiołu.
A na koniec wyciągamy z pieca rozgrzane płyty i cegły szamotowe.
Uwielbiam raku! Tylko ten zapach...
A moje prace "po" w kolejnym poście.
A moje prace "po" w kolejnym poście.
Hej, zdjęcia spoko są, fajnie poczuć klimat raku! Dzięki:)
OdpowiedzUsuń