15 maj 2013

Zieleń ekwadoru i "zepsuty" aparat.

Aparat się zepsuł już kompletnie - (bo lampa nie działa już od dawna :o( ) pomyślałam sobie, przeglądając i sortując wieczorem zdjęcia z kilku ostatnich dni. Patrzę tak na nie jednak i patrzę - wszystkie są za ciemne. Może jednak coś przestawiłam. Wzięłam aparat i rzeczywiście: opcja korekty ekspozycji ustawiona na +2. Ileż ja się naszukałam, gdzie i jak się tę opcję ustawia (oczywiście zajrzenie do instrukcji nie wchodziło w grę, :oP skończyłam Politechnikę, dam sobie rade z aparatem fotograficznym! LOL). Tak to jest, jak się korzysta tylko z programu w pełni automatycznego w aparacie. (wstyd!)
Ostatecznie się okazało, że to nie ja jestem taka zdolna, że bezwiednie przestawiam opcje w aparacie, o których istnieniu na co dzień nie pamiętam. To mąż fotografował zachód słońca i zapomniał przywrócić standardowe ustawienia aparatu, a ja oczywiście nie sprawdzam takich drobiazgów, tylko ON i tłukę migawką. ;o)
Przyznam się Wam po cichu, że nie pierwszy raz zdjecia mi nie wyszły, bo nie sprawdziłam jakie są ustawienia aparatu. Ech. To by było na tyle w temacie argillae i dobre technicznie zdjecia. ;o)
A po co ja Wam to wszystko piszę? Wytłumaczyć się chcę, czemu ostatnio na blogu nic się nie dzieje. Coś tam się dzieje, ale wciąż nie mam dobrej dokumentacji fotograficznej moich działań.
A na deser 3 zdjęcia, które z serii "za ciemne" uratowały się przed wylądowaniem w niebycie:

  
Miseczka, która miała być czym innym, ale nie zdążyła, bo wyschła. ;o)
Wewnątrz zieleń ekwadoru, którą kupiłam dość dawno, bo próbka piękna i nie miałam na nią pomysłu. Na zewnątrz resztka matowego transparentu kupionego kilka lat temu na WSC "na promocji" za 2 zł. ;o) Aż żal, że się skończyło. 
Tło - kocyk mego dziecka. ;oP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz