Kolejna praca, która bardzo długo czekała na poszkliwienie.
Ulepiona na jesieni 2015 czekała na swój czas.
Bardzo mi się podobała i bałam się bardzo zepsuć ją szkliwieniem. Chciałam, żeby była użytkowa, więc szukałam jakiegoś spożywczego szkliwa. Ostatecznie stanęło na transparentnej ochrze.
Wyszła prawie dobrze. Prawie, bo są bąbelki, ale niby wyglądają jak unoszące się w powietrzu pyłki traw (tak twierdzi Aleksander), więc niech będzie, że tak miało być.
Uszyłam z dresówki drapanej dla Madame jak zrobiło się zimno. Na przedszkolne spacery.
A, zdjęcie akurat mi się napatoczyło, to pokazuję. ;)
Takie fajne wzory można znaleźć na dresowka.pl
A ściągacze są fioletowe.
Spokoju ducha i dużo słońca życzę Wam na te Święta.
Niech zmartwychwstały Chrystus wypełni nasze serca nadzieją!
A do życzeń dokładam 3 jajka.
Jajka zrobiłam na zajęciach z gliny lejnej już bardzo dawno temu. Impulsem do dokończenia jajek był pomysł oddania jednego jajka w ręce córki. Dostała kredkę podszkliwną i sama ozdobiła jajko:
A ja ozdobiłam drugie:
Szalenie podoba mi się kolor, jaki glina przybrała pod transparentnym szkliwem - bardzo podobny do koloru skorupek prawdziwych jajek.
Przy okazji poszkliwiłam też trzecie jajko - efekt zabawy kolorowymi glinami lejnymi, woskiem i gąbką:
...zaowocował nową sukienką dla Madame. Akurat na Święta.
Dresówka w złote krople kupiona kiedyś w metryicentymetry.Czekała na swoją chwilę.
Kolejna praca, którą wypaloną, ale nieposzkliwioną zabrałam do domu jak zakończył się sezon 2014/2015.
Długo nie miałam pomysłu jak ją wykończyć.
Zainspirowało mnie wnętrze mieszkania pewnej osoby. Teraz mam dla niej prezent.
Doniczki-osłonki powstały w lutym 2015 podczas tego raku.
Okazało się niestety, że przepuszczają wodę, wiec musiałam dorobić podstawki.
I dorabiały się one długo. Pierwsze zaginęły podczas przerwy wakacyjnej, drugie dopiero po 2-gim szkliwieniu nadawały się do użycia (pierwsze szkliwienie zupełnie mi nie wyszło i z białych stały się czarne).
Potem bardzo długo nie mogły doczekać się zdjęć.
W jednej na stałe gości sukulent. Pozostałe chwilowo z hiacyntami. Liczę, ze zakwitną na Wielkanoc.
W sumie robiłam je z myślą o białych hiacyntach.
2 szkliwione białym szkliwem krakle do raku, trzecia surowa. Podstawki wypalane w piecu elektrycznym na 1250 stopni.
Wreszcie pogoda na tyle przyjemna, że można robić zdjęcia pracom i coś niecoś wychodzi. :)
Dzisiaj trochę popstrykałam i nawet są efekty.
Serwetnik ulepiłam w sezonie 2014/2015 w maju lub czerwcu. Zabrałam na wakacje wypalony, nieposzkliwiony.
Szkliwiłam we wrześniu 2015.
Dopiero doczekał się zdjęć, choć dzielnie nam służy od czasu odebrania z pracowni.
Trochę za szeroki, ale daje radę.