3 gru 2009

:o)

Nie wytrzymałam i po pracy pognałam (a raczej powlokłam się, bo o tej porze miasto jest całe zakorkowane) do pracowni zobaczyć efekt wypału 2-giej części świątecznych drobiazgów. Żeby się do nich dostać rozładowałam cały - dość jeszcze ciepły - piec.
Warto było. Tyle Wam dziś powiem, bo nie mam już siły na zdjęcia.
:o)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz