Nie wytrzymałam i po pracy pognałam (a raczej powlokłam się, bo o tej porze miasto jest całe zakorkowane) do pracowni zobaczyć efekt wypału 2-giej części świątecznych drobiazgów. Żeby się do nich dostać rozładowałam cały - dość jeszcze ciepły - piec.
Warto było. Tyle Wam dziś powiem, bo nie mam już siły na zdjęcia.
:o)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixnYJZI96UYLRrxdmWAmAb5evrSNA1BxqeEoDXlZ74HH4WvTnbzJH-lpi0YBwoXUc4L-SOCE5NJzL6SCfD7dBhiaK9J7IRz2lwN0F7qMjOIg3P2c9PEeKIdHRQQ3NEQ_Len3yHcwvQ9qQ/s400/+swiateczne_46.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhF0raj6o1u5fuy6aCJAXoiOVH-hijJX44Vtiz_ToYjw0NKsKx68Ken0j3hnQsP_4KAYUIZAsFZLEeAnkGa_2p35IYpigA5VIM97uir7isoTYHVRk55Wkj23_xoF6ezgXstCPnYlpkUpVg/s400/+swiateczne_19.JPG)
Warto było. Tyle Wam dziś powiem, bo nie mam już siły na zdjęcia.
:o)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz