15 lis 2009

Wypał raku

Raku to tradycyjna japońska technika wypalania ceramiki.

Według legendy została odkryta podczas pożaru pracowni garncarskiej, kiedy to w zgliszczach spalonego domu odnaleziono niezwykle pięknie wypalone naczynia.

Źródła historyczne podają, że została wynaleziona w XVI wieku przez garncarza Chōjirō, jednego z wytwórców "chatto", czyli ceramiki do herbaty. Na prośbę największego w owym czasie mistrza ceremonii herbacianej Sen Rikyû, Chōjirō wykonał w czarkę do herbaty stosując technikę raku. Garncarz ten wykonywał także kafle do pałacu ówczesnego władcy Japonii Toyotomi Hideyoshi - Jurakudai. Nazwę swoją - Raku-yaki - nowa technika wzięła właśnie od nazwy tego pałacu, a pieczęć z odpowiednią inskrypcją podarowana przez władcę rodzinie Chōjirō była od tej pory odciskana na wszystkich chatto wykonywanych przez tę rodzinę i stała się także ich nowym nazwiskiem, przekazywanym z pokolenia na pokolenie, aż do czasów współczesnych.
Znalazłam nawet stronę muzeum, prowadzonego przez potomków rodziny Raku.

Raku po japońsku oznacza radość lub szczęście.

Wypalanie techniką raku polega na bardzo szybkim osiągnięciu temperatury wypalania ceramiki pokrytej specjalnym szkliwem. Piec otwiera się zaraz po stopieniu się szkliw (trwa to zazwyczaj 20-30 minut i sprawdza się "na oko", bo to technika pełna przypadku i niespodziewanych efektów), a czerwone od gorąca prace wyciąga się szczypcami i przenosi do zamykanego pojemnika z trocinami, gdzie następuje redukcja. Naczynia ulegają silnemu szokowi termicznemu z powodu gwałtownej zmiany temperatury (prace do raku muszą być z tego powodu ulepione z wytrzymałej schudzonej gliny szamotowej). Powoduje to pękanie szkliwa i procesy redukcji przy jednoczesnym wnikaniu w glinę dymu, który wzmacnia rysunek pęknięć, a w przypadku szkliw miedziowych efekt połysku.
(za Steve Mattison - Podręcznik Ceramika)

W zeszłą niedzielę zorganizowałyśmy sobie wypał przed pracownią. Poszły trzy piece. Więcej się dało, bo chyba wszyscy mieszkańcy okolicznych bloków zdążyli zakablować na nas straży miejskiej (że ktoś liście pali ;o)). Na szczęście straż za płotem, więc widziała, ze nic złego się nie dzieje ;o).
Ja robiłam zdjecia i podrzuciłam kocia plenerowego zrobiwszy mu uprzednio bezbarwnym szkliwem pręgi na grzbiecie (będzie miał osobną sesje, bo wart).

Najpierw piec ładujemy (szkliwione rzeczy nie mogą się stykać, bo się skleją):

Lampa pani Wiesi:

Potem zamykamy:

I stawiamy kominek:

Szykujemy niezbędne do duszenia w trocinach wyposażenie:

Oraz same trociny (w worze) i czekamy aż piec osiągnie odpowiednia temperaturę (ok 1000 stopni):

I otwieramy (gorące prace "świecą na czerwono":


Następnie liczy się szybkość. Rozładowujemy piec, a prace umieszczamy w pojemnikach, zasypujemy trocinami i przykrywamy odcinając dostęp powietrza (świecznik pani Wiesi):


Trzeba być ostrożnym, bo przy otwarciu pojemników może buchnąć płomień:





Butelka Agnes i świecznik pani Wiesi:

Kiedy nastąpi redukcja, prace wyciągamy (tam, gdzie nie było szkliwa glina stałą się czarna od dymu) - mózgojad i pojemnik z pokrywką - Monio:

Rzeźba Joanny:

Robimy to szczypcami, bo prace wciąż są gorące (mój kocio):

I oblepione tlącymi się trocinami (zamek - podstawa lampy Monio):

Następnie zanurzamy je w wodzie, aby przerwać proces redukcji (w wiadrze butelka Agnes, obok rzeźba Monio i świeczniki pani Wiesi):


Teraz wystarczy porządnie wyszorować i mamy gotowe prace (tu szkliwo z metalicznym połyskiem - patera Monio):

Podstawa lampy barwiona tlenkami (praca pani Wiesi):

Mój kocio - teraz czarny pręgusek oraz pojemnik Monio.


Było fantastycznie, ale wszystko co miałam na sobie poszło natychmiast do prania - śmierdziałam, jakbym cały dzień w wędzarni siedziała ;o)

8 komentarzy:

  1. piękny i bardzo ciekawy reportaż :]

    OdpowiedzUsuń
  2. patera Monio i kociak :] super!

    OdpowiedzUsuń
  3. cała historia wygląda bardzo, bardzo dramatycznie ..;)
    efekty zachwycają - jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziś biegnę na swój pierwszy wypał raku! zapraszam serdecznie później na mojego bloga w celu zobaczenia efektów! oczywiście jak coś wyjdzie:) http://ceramikarnia.blogspot.com/
    Twój blog bardzo mi się spodobał! Wiele ciekawych i pomocnych informacji, a prace piękne! Będę tu jeszcze na pewno zaglądała wiele razy! pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowite! Aż człowiek nabiera ochoty by też tak! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak długo prace są w trocinach

    OdpowiedzUsuń
  7. Córka ma pracownię ceramiczną Ceramolka, a ja, Tata zrobiłem piec do raku. Były 2 odpały-najwięcej kłopotów mam z temperaturą-butla marzenie i na 1050 C czekamy 1,5 godziny. Efekty-jeszcze wymagają dopracowania.Może ktoś podpowie jakie szkliwa najlepiej użyciu i jak grubo kłaść? Pozdrawiam wszystkich RAKUniarzy-Buguś

    OdpowiedzUsuń