11 wrz 2009

11.09.2009 - Kreta dzień szósty.

Mąż budzi sie koło 8 celem kontynuowania akcji opalenizna - pada.
Otwieram oczy o 9 - pada.
Po raz drugi sie budzę, jest 10 - pada.
Zwlekamy się na śniadanie.
Wszędzie mokro.
Pada to za mało. jest mega ulewa i nie zanosi się na koniec.
Właściciel hotelu mówi, że ostatni raz padało w 1 tygodniu maja.
Taaaa :o]

widok z naszego balkonu w hotelu

Mieszkańcy wioski przyjmują ulewę ze stoickim spokojem - to dobre dla roślinności - mówią. Przyroda, nic nie możesz na to poradzić. No chyba, że kupić parasol. Dodają.
Chyba dziś ze zwiedzania nici...
Koło południa decydujemy się jednak wyruszyć, a może raczej wypłynąć do Cret@quarium. Znajomi polecali i jest pod dachem - idealne na taki dzień.

wyjazd z naszej wioski

rozbryzgi z kałuży

jeszcze droga, czy już rzeka? - to jest główna droga południe - północ.

Po drodze kupujemy parasol. I tak uzbrojeni w piankowe klapki oraz ogromny czarny parasol docieramy na miejsce.
W oceanarium było świetnie.
Fotografowaliśmy jak szaleni.
Zaznajomiliśmy się z chronionym żółwiem careta careta



oraz różnymi morskimi żyjątkami z mórz Krety i nie tylko (rekiny tu są! W okołokreteńskich morzach znaczy się).



rafa koralowa
, czyli "gdzie jest Nemo?" - nie było ;o)

meduzy miały wirujące (powoli) akwarium - "pralkę" ;o)

langusty. Chyba.

ukwiały

Wyobraźcie sobie, ze żyjątka w akwariach były podpisane również po polsku!

Po wyjściu z
Cret@quarium ukazał nam się taki widok:


Nie pada!!!! :o)
Zwiedziliśmy jeszcze pobliska wystawę wynalazków Leonadro Da Vinci, składająca się z wielu ciekawych prezentacji multimedialnych oraz modeli przeróżnych wynalazków (od machin wojennych, przez mosty do samochodu i samolotu) zbudowanych na podstawie szkiców autora Mona Lisy.
Do Kalamaków wróciliśmy inną - nieco okrężna trasą przez góry podziwiając i fotografując widoki.


góry i chmury ;o)

gaj oliwny po deszczu

winnica na pierwszy planie

prawie wjechaliśmy w linię chmur.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz