7 wrz 2009

07.09.2009 - Kreta, dzień drugi

Okazało się, że na Krecie stacjonują nasi. Znaczy koleżanka moja z liceum z mężem i znajomymi się wakacjuje. W Polsce się nie mamy czasu spotkać, to chociaż na Krecie.
Tak wiec wybraliśmy się dziś do Bali. GPS znów wybrał nam hardkorową trasę. Chyba wyschniętymi korytami rzek... Czy muszę wspominać, że ubezpieczenie naszego samochodu dróg nieutwardzonych nie obejmowało?


Wraz z naszym przybyciem w Bali zagościł wiatr i chmury - po 2 tygodniach pogody idealnej. Standard ;o) Nawet chwilkę padało. Po raz pierwszy od maja. Taaa.
Dzień spędziliśmy leniwie, w knajpie i w morzu. Zostaliśmy zaopatrzeni w 2 nowe przewodniki (także w sumie miałam 4 do wyboru!) i mnóstwo rad co zobaczyć, zjeść itd.


Widoczki z balkonu hotelowego u znajomych.

W drogę powrotną wyruszyliśmy po zmroku. Tym razem bazowaliśmy na mapie, a GPSowi daliśmy odpocząć.
Droga bez porównania lepsza.
Oczywiście.

I na koniec: plaża i gwiazdy w Kalamakach by maj mąż. :o)


1 komentarz: